Ulotki, broszury, katalogi, gazetki reklamowe. O tym ile ton papieru codziennie ląduje w naszych skrzynkach pocztowych, a później w koszu na śmieci wie chyba każdy świadomy konsument. Muszę się przyznać, że rzadko kiedy w ogóle czytam ulotki, „podrzucone” do skrzynki na listy. Te wepchnięte w drzwi lub zawieszone na klamce od razu przerabiam na miazgę 😉 Jesteśmy bombardowani reklamami na każdym kroku. W telewizji w radiu w prasie. Nie mam nic przeciwko reklamie, ale na ulotki wciskane do prywatnych skrzynek mam uczulenie. Moja mama zawsze mówi – „tyle drewna zmarnowanego, lasy wycinają, książek nie czytają (…)” 🙂
Gdy kupiliśmy działkę budowlaną, pierwszy przedstawiciel hurtowni budowlanej pojawił się niemal natychmiast. Odwiedzał nas cyklicznie, przy okazji naszych wizyt lub gdy zjawiała się nowa ekipa. Był przy fundamentach, gdy przyjechały ściany, przy więźbie, gdy kładli dach. Zawsze oferując coś ze swojej oferty. Absolutnie nikt go nie przeganiał. Pomimo permanentnego braku towaru jaki mógłby się przydać u nas na budowie, Pan z wytrwałością godną naśladowania, niczym Jerzyk zwyczajny, który potrafi utrzymać się w locie bez przerwy przez 3 miesiące, nie odpuszczał żadnemu podwykonawcy. Niestety nie skorzystaliśmy z jego dobrodziejstw, ale jedno mu trzeba przyznać – takiego sumiennego przedstawiciela chętnie widziałby u siebie każdy właściciel firmy.
Drugiego Pana nigdy nie widziałam osobiście, ale to on jest powodem mojego wywodu na temat podrzucanych ulotek. Każdy przedstawiciel danej firmy działa na powierzonym rejonie. Jeżdżąc codziennie po okolicy, dokładnie widzi co i gdzie się buduje. Jego obowiązkiem jest więc zaglądanie od czasu do czasu w miejsce przyszłej budowy. Jednak przedstawiciel, o którym mowa, okazał się być wyjątkowo zajadły oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Pierwsze ulotki reklamowe dotyczące pokrycia dachowego pojawiły się gdzieś w maju zeszłego roku, gdy zaczęliśmy przygotowania do budowy domku narzędziowego z drewutnią. Zawieszona na siatce koszulka ze szczelnie zamkniętą ofertą dekarską przy pierwszym rozdaniu wylądowała w koszu 😉
Rodzaj pokrycia dachowego był już od dawna wybrany. Od samego początku, wraz z głównym wykonawcą ustaliliśmy, że będzie to dachówka ceramiczna w kolorze grafitowym/szarym, takim jak na wizualizacji. Kwestia wyboru dekarzy była niemal dogadana. Główny wykonawca miał swoją ekipę stałych współpracowników. Poza tym niedaleko od domu miałam firmę dekarską (tata z synem), którą również brałam pod uwagę.
Mijały tygodnie, miesiące. Pan reprezentujący firmę zajmującą się kompleksowym pokryciem dachowym, nie odpuszczał. Co udało mu się zawiesić ulotkę lub wrzucić przez siatkę, to niszczycielka siła moich rąk, dokonywała na nich egzekucji 😉 Muszę się przyznać, że parę razy broszury posłużyły jako rozpałka do ogniska – kiełbaski były pyszne 😀
W końcu, przy okazji zrywania z klamki od furtki po raz setny ulotki z pokryciem dachowym, postanowiłam zajrzeć do środka i poznać zawziętego przedstawiciela i jego ofertę. Podziwiam ludzi pracowitych i skrupulatnych, więc pomimo moich uprzedzeń do ulotek wciskanych gdzie popadnie, odpaliłam komputer i przejrzałam ich całą ofertę. Okazało się, że trafiłam na hurtownie pokryć dachowych z ponad 21-letnim doświadczeniem. Ponad 3000 realizacji rocznie skłania do refleksji i przypuszczeń, że stopień zaangażowania poszczególnych przedstawicieli jest wprost proporcjonalny do ilości wykonanych dachów. Do tego centrala jest na miejscu w Warszawie, a dachy kładą w całej Polsce. Po krótkiej rozmowie z kierownikiem jednego z oddziałów wiedziałam, że trafiłam na prawdziwych fachowców. Do tego oferta cenowa okazała się bezkonkurencyjna. Tak czasami bywa, że najciemniej jest pod latarnią i warto od czasu do czasu popatrzeć centralnie pod nogi 😉
Zanim przejdę do konkretów na temat pokrycia dachowego, chciałabym zaznaczyć, że dzisiejszy post jest drugą częścią całego cyklu poświęconego budowie dachu. Pierwszy rozdział dotyczył więźby dachowej, czyli konstrukcji, na której wszystko się opiera. Więcej informacji znajdziecie → tutaj. Druga faza – dzisiejszy post, dotyczy przygotowań i wykonania pełnego poszycia dachowego, czyli to, co widoczne na zewnątrz. Trzeci etap w całości poświęcony będzie temu, czego nie widać z zewnątrz, a bez czego nie ma mowy o szczelnym i ciepłym dachu, czyli izolacja termiczna, paroizolacja oraz ich prawidłowy układ w połaci dachu.
Zaczynamy – krycie wstępne
Każda kobieta wie doskonale – żeby zrobić wrażenie w nowej sukience, tuż pod nią musi znaleźć się idealna bielizna, która w sposób nieznany i nieodgadniony dla mężczyzn, wyrówna wszelki niedoskonałości i stworzy figurę idealną 😉 Z drugiej strony, każdy mężczyzna wie doskonale, że nawet najbardziej dopasowany garnitur, szyty na miarę z najlepszej jakości wełny wysokoskrętnej, nie zasłoni koszuli z poliestru czy dziurawych skarpetek 🙂
Dokładnie tak samo jest w przypadku dachu. Jeżeli do jego produkcji wykorzystamy najdroższe materiały, a nie zadbamy o wstępne krycie całej powierzchni, to nawet najpiękniejszy dach z ręcznie formowanej dachówki, nie spełni swoich podstawowych zadań.
Pokrycie dachowe nigdy nie będzie idealnie szczelne. Przyczyną występowania problemów z wilgocią i parą wodną są zmienne warunki atmosferyczne (silne wiatry, ulewny deszcz, topniejący śnieg), jakie panują wysoko nad ziemią. Co ciekawe, okresowe problemy z wilgocią mogą występować z przyczyn typowo technicznych, jak wykorzystanie dachówek wentylacyjnych, niezbędnych w dobrze funkcjonującym pokryciu dachowym. Jednak jest to kwestia marginalna, o wiele bardziej istotna jest prawidłowa wentylacja dachu, ale to w dalszej części posta.
Do najczęściej stosowanych metod wstępnego krycia należy tradycyjna papa lub membrana dachowa.
Dobór odpowiedniego krycia wstępnego może być powiązane z rodzajem dachu, jego kontem nachylenia i przeznaczeniem poddasza, ale nie musi. Zacznijmy więc od początku, czyli kiedy stosować papę, a kiedy membranę?
Papę przy budowie dachu wykorzystuje się od naprawdę dawna. Wymaga ona zawsze wcześniejszego deskowania lub wykorzystania do tego płyt OSB. Taki typ rozwiązania stosuje się przeważnie, gdy inwestor zdecyduje się na krycie blachodachówką lub gontem bitumicznym albo drewnianym. Jednak ( wbrew obiegowym opiniom) zamiast papy na deskowaniu, nawet przy blachodachówce można wykorzystać membranę dachową, która nie wymaga sztywnego poszycia. Tradycyjna papa wykorzystana do wstępnego krycia to nic innego jak nasączona na osnowie (warstwa nośna papy bitumicznej)masa asfaltowa lub smołowa z tektury, lub welonu z włókna szklanego, pokryta warstwą mineralnej posypki. Kiedyś stosowana niemal przy budowie każdego domu, szczególnie przy poddaszach nieużytkowych. Nie ma wątpliwości, że papa doskonale uszczelnia dach od zewnątrz. Niestety ma jedną zasadniczą wadę. Nie przepuszcza pary wodnej ze środka domu. Ma to szczególne znaczenie przy poddaszach użytkowych, gdzie do izolacji wykorzystano np. wełnę mineralną. Żeby nie było, papy nadal stosuje się z powodzeniem przy domach z płaskim dachem lub typowych bez poddasza krytych np. gontem. Nowoczesne papy termozgrzewalne, które składem nie różnią się od swoich starszych kuzynek, a jedynie rodzajem osnowy ( wyłącznie włókno szklane lub poliestrowe), w żaden sposób nie przypominają tych z czasów osmolonych dekarzy spoglądających ze szczytów dachów. Są również bardziej odporne na warunki atmosferyczne ( nie robią się miękkie przy wysokich temperaturach ani nie pękają na mrozie), jednak kwestia nieprzepuszczania wilgoci ze środka domu pozostaje. W domach z wentylacją mechaniczną zjawisko być może będzie mało zauważalne, jednak nie każdy inwestor zdecyduje się na takie rozwiązanie. Jest jeszcze jedna zaleta papy – w razie wpadki finansowej i zastopowania budowy, papa może posłużyć jako tymczasowe pokrycie, zabezpieczając dom na kilkanaście miesięcy przerwy.
W przypadku membrany dachowej inwestor może całkowicie zrezygnować z twardego poszycia. Sama membrana jest wielofunkcyjna, w pełni zabezpiecza dach przed wilgocią, wiatrem, zanieczyszczeniami i jest paroprzepuszczalnym materiałem. Żeby właściwie dobrać odpowiednie krycie wstępne, należy przede wszystkim poprosić o pomoc fachowców, po drugie mieć świadomość, że membrana i folia dachowa to nie to samo. Dlaczego o tym piszę? bo jest to najczęściej popełniana gafa ze strony inwestorów.
Czym się różni membrana od folii?
Żeby w sposób w miarę przejrzysty wyjaśnić rozbieżność pomiędzy dwoma materiałami, należy zacząć od podstaw, czyli czym jest paroprzepuszczalność, o której pisałam wcześniej.
Podstawowym parametrem odróżniającym folię od membrany jest właśnie współczynnik paroprzepuszczalności. Zwykła folia jest niskoparoprzepuszczalnym materiałem, natomiast membrana wykazuję doskonałą paroprzepuszczalność.
Dla porównania – w ciągu 24 godzin przez zwykłą folię dachową może przeniknąć od 25g-40g pary wodnej. W przypadku membrany następuje absolutny nokaut. Ilość przenikającej wilgoci mierzona jest w przedziałach między 1300g do nawet 4000 g.
Niektórzy producenci oznaczają te współczynniki, symbolem Sd. Zasada jest prosta – im mniejszy współczynnik, tym lepsza przepuszczalność.
Kiedy użyć zwykłej folii dachowej? Jest kilka zastosowań. Ze względu na niskie parametry przepuszczalności folii nie można stosować bezpośrednio na izolacje (ocieplenie). Jeżeli chcecie wykorzystać folę do pokrycia dachu, musicie koniecznie zadbać o wentylację. Najlepiej zostawić szczelinę między ociepleniem a folią, dzięki temu powietrze będzie swobodnie krążyć. Para nie powinna się osadzać i skraplać w warstwę izolacji. Sama nie zaryzykowałabym zwykłej foli szczególnie przy poddaszu użytkowym. Jednak są miejsca, gdzie folie można stosować bez obaw. Są to przede wszystkim wszelkiego rodzaju budynki gospodarcze, domki narzędziowe, garaże wolnostojące czy w pełni nieużytkowe poddasza. Jeżeli na poddaszu niemieszkalnym, macie zamiar stworzyć pełnowartościowy strych, gdzie przechowywane będą rzeczy wartościowe, ale tymczasowo nieużywane, lepszym rozwiązaniem będzie membrana.
Membrana dachowa
Membrany dachowe stosuje się od ponad pół wieku . Jak to bywa „potrzeba matką wynalazków” nieużywane kiedyś poddasza, których głównym zadaniem było wentylowanie całego budynku, w momencie zaadaptowania ich na użytkowe, stały się wyzwaniem dla budowniczych dbających o odpowiednią izolację i wentylację oraz dogodne środowisko do życia. Tak powstały pierwsze membrany dachowe.
Membrana jako materiał wstępnego krycia ma za zadnie przede wszystkim chronić dach przed wiatrem, wodą i kontrolować przepływ pary wodnej wydostającej się z wnętrza domu. Dobrze dobrana i prawidłowo zamontowana membrana jest w stanie spełnić wszystkie te wymagania.
Co istotne – membrany można kłaść bezpośrednio na ociepleniu. Zasada paroprzepuszczalności działa jedynie w jedną stronę. Para wodna wydostaje się na zewnątrz, a wrócić już nie może. To jedna z najważniejszych właściwości membran dachowych. Wysokoparoprzepuszczalny materiał wstępnego krycia wytwarzany jest zazwyczaj na bazie włóknin polipropylenowych i filmu funkcyjnego, z czego pierwszy jest wodoszczelny, a drugi paroprzepuszczlny. Membrany dostępne na rynku mogą być jedno, dwu, trzy, cztero, a nawet pięciowarstwowe. Jednowarstwowa membrana jest najsłabsza, gdyż składa się tylko i wyłącznie z samej włókniny. Każda kolejna posiada dodatkowy film funkcyjny, chroniący przed uszkodzeniami, przeplatany z następnymi warstwami włóknin czy dodatkową siatką.
Dobrze działająca membrana to taka, której wierzchnia strona nie przepuszcza wilgoci, natomiast od spodu reguluje nadmiar pary wodnej, odprowadzając ją na zewnątrz.
W moim przypadku, ze względu na budowę domu energooszczędnego, postanowiliśmy (wraz z głównym wykonawcą) stworzyć kombo i połączyć pełne deskowanie z membraną wysokoparoprzepuszczalną 🙂
Na wstępie tej części, chciałam wyraźnie zaznaczyć, że deskowanie w przypadku membrany nie jest wymagane. Brak sztywnego pokrycia nie ma żadnego wpływu na właściwości membrany. Nawet pod blachodachówkę można położyć membranę. Oczywiście odpowiednio do tego przystosowaną. Ma inną gramaturę i odpowiednio zabezpiecza dach przed przegrzaniem się i wysokimi temperaturami. Zdecydowałam się na pełne deskowanie (a dokładnie na tańsze płyty OSB), gdyż dodatkowo usztywnia całą konstrukcję, wykazuje właściwości izolacyjne oraz zabezpiecza całą konstrukcję przed przedostaniem się nieproszonych gości. Ciekawi jesteście, o co chodzi? Sama nie zdawałam sobie sprawy z lokatorów na gapę, dopóki nie uświadomił mi tego, Konrad – przyszły inwestor czytający mojego bloga. Konrad na własnej skórze przekonał się, do czego zdolna jest śliczna i przesłodka Kuna. W ciągu tygodnia od przedostania się na dach rozwaliła ocieplenie i membranę w domu, który wynajmował. Rano wełna leżała w ogrodzie. To gadzina 🙂
Oczywiście deskowanie to dodatkowy koszt. Należy brać to pod uwagę przy wydawaniu domowego budżetu, który rozchodzi się jak świeże bułeczki.
Deskowanie czyli osb-owanie
Z płyt OSB buduje się całe domy, więc śmiało można nimi zastąpić tradycyjne deski. Poza tym wychodzi taniej. Pamiętajcie o prawidłowym przechowywaniu płyt wiórowych przed montażem. Jeżeli zapowiadają opady, zabezpieczcie ładunek jakąś plandeką, folią lub innym nieprzemakalnym materiałem. Niestety OSB wystawione na jednostajny deszcz może szybko nasiąknąć i spuchnąć. Przypomniał mi o tym jeden z dekarzy budujących dach do mojego domu. Panie Krzysztofie – serdecznie dziękuję za przykrycie wszystkiego pod moją nieobecność 🙂
W międzyczasie, gdy została zamontowana prefabrykowana więźba dachowa, a jeszcze przed rozpoczęciem prac dekarskich, ekipa od głównego wykonawcy wybudowała dwa kominy ceramiczne Plewa – jeden w salonie (rekreacyjny 😉 ), drugi typowy, pod piec gazowy w pomieszczeniu gospodarczym. Dla tych z Was, czytających mojego bloga po raz pierwszy. Brak kominów wentylacyjnych jest konsekwencją decyzji o zainstalowaniu wentylacji mechanicznej w całym domu.
Panowie z ekipy dekarskiej, po zamontowaniu pasa z płyt OSB kładli od razu pas z membrany. W przypadku braku deskowania, zasada kładzenia membrany jest zawsze taka sama – prostopadle do krokwi, na zakładkę, wierzchnią stroną ( z napisami) ku górze. Membrana mocowana jest do krokwi albo desek za pomocą dekarskiego takera. Następne idą kontrłaty. Przed przybiciem łat zawsze należy określić rozstaw (szerokość) wybranej dachówki. Doprecyzowanie tej kwestii pozwoli dopasować pokrycie do połaci, bez konieczności nadmiernego docinania dachówek. W okolicach okapu pozostawia się dłuższy margines z membrany, żeby woda mogła swobodnie spływać po materiale aż do rynny. Na szczytach ( kalenicy) membranę powinno się przełożyć na drugą stronę połaci. Dodatkowo w tej części stosowane są taśmy kalenicowe. Niestety ze względów bezpieczeństwa nie mogłam wejść na dach, żeby wszystko uwiecznić 🙁
Kierownik ekipy dekarskiej.
Połać od strony ogrodu prawie gotowa.
Deskowanie frontu.
Panowie przygotowują wszystkie obróbki blacharskie.
Obie połacie odeskowane z zamontowaną membraną i deską czołową.
Pas podrynnowy zamontowany na desce czołowej. Poniżej przedstawiam schemat dwóch (prawidłowych) sposobów montażu okapu. Na schemacie pierwszym membrana poprowadzona jest na pas nadrynnowy, w drugim przypadku, na poddrynnowym.
źródło: klubdachy.pl
Dekarze z mojej ekipy wybrali sposób pierwszy, czyli poprowadzenie membrany na pas nadrynnowy. Ta metoda, podczas awarii spowodowanej np. uszkodzeniem dachówki, skieruje spływającą wodę bezpośrednio do rynny, nie ulewając się po pasie podrynnowym.
źródło:klubdachy.pl
Tym samym sposobem unikamy zacieków spowodowanych przez spływające po pasie podrynnowym skropliny, gromadzące się pod pokryciem. Nie jest to oczywiście błąd w sztuce, ale niewielki detal, na którym szczególnie przy pokryciu z blachy należałoby zwrócić uwagę.
Mocowania do rynny, czyli haki rynnowe.
Zdecydowałam się na stalowy system rynnowy w kolorze dachówki. Cenowo wychodzi niewiele droższej niż ten z PCV. Kilkaset złotych na całym budynku. Jednak prawdopodobieństwa odkształceń i przecieków jest o wiele mniejsze w stali niż w tworzywie sztucznym.
Tak właśnie wygląda okap z membraną zamontowaną na pasie nadrynnowym. Widoczny na fotografii grzebień zwany „wróblówką”, służy głównie do zabezpieczenia przed przedostaniem się pod połać dachu gryzoni, ptaków i innych ciekawskich osobników oraz wspomaga prawidłową wentylację.
Obróbki blacharskie na ścianach szczytowych okapu.
Po zakończeniu prac przygotowawczych czyli wstępnego krycia, obróbek blacharskich, tworzenia okapu, następuje część kulminacyjna – układanie wymarzonej dachówki, blachy lub innego materiału 😛
Przyjechała moja wymarzona dachówka 😀
Wybrałam ceramikę. Od samego początku chciałam tylko i wyłącznie ten rodzaj dachówki. To było moje-nasze marzenie. Zanim na dobre zacznę się podniecać moją cudowną dachówką, w tym miejscu warto by było napisać parę słów o rodzajach pokrycia, jakie daje nam dzisiejszy rynek, a jest tego naprawdę sporo.
Zacznę jednak od rzeczy z pozoru błahej. Rzadko kiedy, przy wyborze pokrycia dachowego inwestor kieruje się żywiołem matki natury, czyli wiatrem. Wieje wszędzie, raz mocniej raz słabiej. Według obowiązującej normy ( PN-EN 1991-1-4:2008/NA:2010) w Polsce obowiązuje podział na 3 trefy obciążenia wiatrem.
Strefa 1 obejmuję większość kraju, z wyjątkiem Gór Świętokrzyskich, gdzie obowiązuje strefa 2. Rejony pomorskie to typowa 2, z podziałem na 2b przy samym brzegu Bałtyku i 2a w głąb lądu. Strefa 3 to niemal całe południe naszego kraju.
Nie bez przyczyny każdy projekt architektoniczny przystosowywany jest do warunków panujących na działce. Nie tylko dlatego, by uzyskać pozwolenie na budowę, ale przede wszystkim po to, żeby nasz dom był bezpieczny i nie zagrażał życiu i zdrowiu jego mieszkańców. Dlatego tak ważne jest, jeszcze na etapie projektowania domu, branie pod uwagę lokalnych warunków wiatrowych i uwzględnienie ich w projekcie końcowym. Nie jest to nic odkrywczego. Projektant, wiedząc jaki dach chce inwestor, dokonuje indywidualnych obliczeń, biorąc pod uwagę rodzaj pokrycia ( dachówka ceramiczna, cementowa, łupek, blacha) oraz normy obowiązujące dla danego regionu. Właściwie obliczenia powinny się zacząć od fundamentów poprzez ściany, bardzo istotną więźbę kończąc na rodzaju pokrycia. Najprościej jest zwiększyć liczbę mocowań dachówki czy blachy i mieć nadzieję, że zjawisko trąby powietrznej nigdy nas nie dosięgnie.
Warto również ubezpieczyć dom na wszelki wypadek i mieć problem z głowy.
Zaledwie dekadę temu, średnia siła wiatru w Polsce wynosiła nieco ponad 70 km/h. Obecnie wartość ta wynosi 100 km/h. Jednak silne porywy wiatru (między 150-200 km/h) mogą pojawić się w najbardziej spokojnej strefie, czyli pierwszej. Są to zjawiska lokalne, krótkotrwałe ale mogą wyrządzić spore szkody. W 2011 roku było ich 7. Większość w strefie pierwszej.
Nie ma co demonizować. To się może zdarzyć, ale nie musi. Jeżeli będziemy mieć pecha i nad naszym domem przejdzie trąba z siłą 300 km/h to będzie mi wszystko jedno. Nie ma takiej konstrukcji, która to wytrzyma. Wtedy wolałabym w ogóle nie być w domu. Dobra, koniec straszenia 😛 Jak wspomniałam, ważna jest prewencja czyli dobry materiał i fachowy montaż pokrycia.
W przypadku dachówek ceramicznych, cementowych czy łupek dachowych prawdopodobieństwo zdmuchnięta ich z dachu jest mniejsze niż w przypadku blachodachówki czy innej wielkoformatowej pokrywy dachowej.
Wiatr, żeby podnieść i zdmuchnąć dachówkę, musi najpierw zmierzyć się z jej ciężarem. Przy ciężkich materiałach jak dachówka ceramiczna czy cementowa, można w miarę łatwy sposób, zapobiec problemom stosując odpowiednie klamry czy spinki. Ilość tych dodatkowych mocowań oblicza architekt, biorąc pod uwagę kont nachylenia dachu, wysokość dachu i wcześniej wspomnianą strefę wiatrową.
Załóżmy czysto hipotetycznie – siła ssąca wiatru dla pokrycia z ciężkiej dachówki to 80 kg/m2. Ciężar samej dachówki to 60 kg/m2.
Różnica wynosi 20 kg. Tyle brakuję dachówce, żeby mogła czuć się bezpiecznie 🙂 Co zrobić? Właśnie po to ktoś wymyślił klamry burzowe, uchwyty dachówkowe lub spinki. Wszystkie służą do stabilizacji i utwierdzenia dachówki na swoim miejscu. Zakładając, że każda klamra to dodatkowe 10 kg/m2, trzeba by było na każdy metr dachówki zamontować po dwie klamry. Według ogólnie przyjętych zasad wszystkie dachówki skrajne/brzegowe i narożne należy przymocować bez względu na strefę wiatrową, kont nachylenia czy wysokość budynku. Coraz częściej dekarze mocują również środkowe dachówki. Nie wszystkie rzecz jasna, ale np. co 10-tą. W przypadku mniejszych karpiówek można zwiększyć częstotliwość do co 4-5 dachówkę w rzędzie. Jeżeli kont nachylenia dachu przekracza 65 stopni, zaleca się przytwierdzenie każdej dachówki z osobna – ile to roboty 😉
W przypadku wielkoformatowej blachodachówki siła ssąca działa na o wiele większą powierzchnię, o mniejszym ciężarze. Nie można oczywiście interpretować sprawy 1:1. Jeżeli m2 blachy waży 5 kg to nie znaczy, że siła ssąca o mocy 5 kg/m2 zmiecie wszystko z połaci dachowej. Tego rodzaju pokrycie dachowe jest montowane w zupełnie inny sposób niż tradycyjna dachówka. Dobrze przygotowana podstawa, czyli fachowo zainstalowane łaty drewniane lub droższe stalowe, które można przykręcić bezpośrednio do krokwi to gwarancja stabilnej bazy. Z drugiej strony żadna blacha narażona na mocną siłę ssącą wiatru, nie utrzyma się na słabo połączonych krokwiach z murłatą. Nieprofesjonalnie połączona murłata ze ścianami domu może przyczynić się do problemów ze stabilnością całej konstrukcji. Brak murłaty to katastrofa. Efekt pominięcia, któregoś z wyżej wymienionych etapów, przy bardzo silnych porywach wiatru, może skutkować zepchnięciem całej konstrukcji z budynku. To najczarniejszy scenariusz. Nie można oczywiście zapomnieć dobrej jakości wkrętach oraz fachowym montażu.
Statystycznie to lżejsze dachy z blachy falistej, gontów, blachy płaskiej obrywają częściej niż cięższe pokrycia, ale moim zdaniem wszystko zależy od tego, czy dach wykonywała grupa specjalistów pracujących na sprawdzonych materiałach, czy przypadkowi „fachowcy” od siedmiu boleści. Przecież nie każdemu podoba się tradycyjna dachówka lub wręcz nie pasuję do stylu wymarzonego domu. Za blachą przemawiają również aspekty finansowe. Czy tańszy dach z blachy miałby być gorszy? Absolutnie nie.
Rodzaje pokryć dachowych
Wybór jest ogromny. W zależności od stylu architektonicznego przyszłego domu, zasobności portfela oraz nieograniczonej wyobraźni inwestora, na dachu może znaleźć się dowolny materiał. Dach to nie tylko szalenie istotna część konstrukcyjna. Dla niektórych gospodarzy będzie wizytówką i nawiązaniem do tego, co znajdziemy w środku. Jeżeli połacie naszego domu zostaną pokryte tradycyjnym mniszkiem, to raczej na pewno, w salonie nie znajdziemy neonowych mebli wykończonych na wysoki połysk.
Coraz częściej zastępuję tradycyjną dachówkę, przypominając do złudzenia swój ceramiczny odpowiednik (przynajmniej z daleka). Wymyślne kształty i różnorodność kolorystyczna powoduje, że ten rodzaj pokrycia dachowego ma coraz więcej zwolenników. Do tego blacha jest kilka razy lżejsza od zwykłej dachówki oraz znacznie tańsza niż swoi ceramiczni lub cementowi kuzyni. Jednak blacha blasze nie równa. Głównym czynnikiem determinującym wybór odpowiedniej blachy dachowej powinien być rodzaj użytego materiału, czyli serce dachówki zwane rdzeniem. W większości przypadków wykonany jest on ze stali, nie cieńszej niż 0,4 mm. Powinna być obustronnie ocynkowana, co ochroni ją przed korozją. Masa cynku o wartości niższej niż 275 g/m² jest niezgodna z normą PN-EN 508-1.2010. Jest to sygnał, że pokrycie wykonane z takiej blachy będzie słabsze i skończy swój żywot przedwcześnie. Kolejna kwestia to warstwa wierzchnia ocynkowanej blachy, czyli powłoka lakiernicza. Bez względu na rodzaj wykończenia (w macie czy połysku) dobrej jakości blacha powinna składać się z kilku zasadniczych części.
źródło:budmat.pl
Sama wykorzystałam blachodachówkę do pokrycia domku narzędziowego z drewutnią. Wybrałam ciemno grafitową w macie. Więcej informacji znajdziecie → tutaj.
Ciekawostką są blachodachówki z posypką mineralną lub ceramiczną. Producenci tego rodzaju pokryć, na swoje materiały dają nawet 50 lat gwarancji. Jak powiedziała Cameron Diaz do Toma Cruize w moim ukochanym filmie Vaniliowe niebo -” (…)” it means something” 😀
Wierzchnia część takich blach może być wykonana z ceramizowanej posypki mineralnej zatopionej w żywicach akrylowych lub jako naturalne kruszywo skalne z bezbarwną powłoką akrylową z domieszką algicydów.
Blachodachówka z posypką mineralną
źródło:decra.icopal.pl
Blachodachówka z posypką skalną
źródło:AHI Roofing
Blacha płaska ma wiele zastosować. Najpopularniejszym sposobem wykorzystania jej na dach jest montaż blachy z zagięciem na rąbek. Takiego rodzaju pokrycie pasuje do wielu dzisiejszych domów. Nadaje się na dachy wielospadowe i te całkowicie płaskie. Niewątpliwą zaletą tego typu blach jest duża elastyczność, zwłaszcza gdy na zewnątrz jest ciepło. Przy temperaturach poniżej zera, warto wstrzymać się z pracami. Pierwsze płaskie dachy wykonywano wyłącznie z miedzi lub cynku. Dziś nadal stosuję się tak szlachetne materiały, jednak cena może zaskoczyć. Warto więc wykorzystać o wiele tańszy zamiennik wykonany z blachy ocynkowanej lub pokrytej alucynkiem.
W tej kategorii ciekawostką są blachy cynkowo-tytanowe. Ten wyjątkowo ciekawy materiał powstaje z oczyszczonego cynku zmieszanego z miedzią i tytanem w odpowiednich proporcjach. Jest to materiał samowystarczalny, co istotne z wiekiem zyskuję na atrakcyjności ( zupełnie jak mój mąż ;-)). Naturalnym skutkiem ubocznym tego pokrycia jest pojawienie się szmaragdowej warstwy ochronnej zwanej patyną.
źródło:slosheetmetalshop.com
Jak sama nazwa wskazuje, produkowana jest głównie z cementu portlandzkiego i piasku. Gotowa masa wraz z odpowiednim pigmentem trafia do form i suszy się w przystosowanych do tego komarach. W przeciwieństwie do ceramiki, dachówek cementowych się nie wypala. Po wyschnięciu nanosi się powłokę akrylową. Producenci prześcigają się w rodzajach wykorzystywanych powłok, chroniąc swoje dachówki przed powstawaniem wykwitów lub odbarwień. Nowoczesne płaskie dachówki betonowe wykorzystują technologię chroniącą powierzchnię przed promieniowaniem podczerwonym. Wszystko dzięki pigmentom, które odbijają promieniowanie podczerwone emitowane przez słońce.
źródło:monier.pl
W ofercie dachówek cementowych każdy znajdzie coś dla siebie. Od klasycznych poprzez esówki, karpiówki po nowoczesne modele. Warto w tym miejscu nadmienić, że najbardziej wypasione dachówki cementowe, swoją ceną zbliżyć się do ceramiki.
Dla wielu inwestorów pokrycie cementowe jest doskonałą alternatywą pomiędzy droższą dachówką ceramiczną a tańszą blachodachówką. Parametry wytrzymałościowe ma naprawdę zaskakujące. Według opinii ekspertów jej żywotność przewidziana jest na 70 lat. To sporo dłużej niż np. blacha dachowa. Dachówka cementowa wykazuje również o wiele lepsze właściwości tłumiące hałas niż droższa dachówka ceramiczna. Jednak pomimo zastosowania nowoczesnych powłok chroniących dachówkę przed pojawianiem się wapiennych wykwitów lub porastaniem, po jakimś czasie, zwłaszcza na zacienionych połaciach, może pojawić się nieestetyczny pypeć. Zjawisko dotyczy również dachówek ceramicznych jednak w mniejszym stopniu. Zasada jest prosta – im bardziej naturalna i chropowata powierzchnia tym nalot pojawia się szybciej.
Kocham, kocham, kocham 🙂 Nie będę chyba obiektywna 😉 To najszlachetniejszy materiał dachowy, ponadczasowy i zawsze modny. Ręcznie formowana dachówka ceramiczna potrafi kosztować majątek, ale…jest warta każdej złotówki. Do tego pięknie pachnie. Nawet po kilku latach czuć wypalaną glinę. Tak właśnie powstaje. Odpowiedniej jakości glinę wypala się w temperaturze ponad 1000°C. Taki materiał jest trwały, odporny na wilgoć i zmiany temperatury podobnie jak keramzyt, z którego powstał mój Michatek.
Trwałość dachówki ceramicznej jest bezkonkurencyjna. Wystarczy pojechać na zachód naszego kraju i popatrzeć na stare poniemieckie domy.
Klasyczna czerwona dachówka wygląda cudownie. Przed wojną nawet na stodoły kładło się ceramikę.
Dziś, z ekonomicznego punktu widzenia, stodoły czy stajnie kryte ceramiką mogłyby mieć rację bytu, gdyby w środku miała mieszkać żywa myszka Miki, świnka Pepa, Shrek oraz cała ekipa z Madagaskaru – lew Alex, Gloria hipopotamica z chłopakiem Malwinem oraz zebra Marty 😀
Trwałość dzisiejszej dachówki szacowana jest na 100 lat, ale datę ważności spokojnie można wydłużyć o kolejne kilkadziesiąt.
Należy jednak pamiętać, że ceramika to nie beton. Nieumiejętne chodzenie po niej, narażanie na uszkodzenia mechaniczne może pozostawić trwałe ślady. To właśnie ta delikatność połączona z elegancją i rasowością ceramiki powoduje wzdychanie do tego typu pokryć dachowych.
Za najbardziej pierwotną i podstawową dachówkę ceramiczną uważa się czerwoną z matowym wykończeniem.
Jej naturalna powierzchnia ma delikatnie porowatą strukturę. Niestety, ze wszystkich dachówek ceramicznych, właśnie ta jest najbardziej narażona na porastanie. Na szczęście to ceramika. W przeciwieństwie do cementowych wystarczy woda pod ciśnieniem i wszystko łatwo schodzi. Ten rodzaj dachówki jest zazwyczaj najtańszy.
W hierarchii dachówek ceramicznych kolejne miejsce zajmują te angobowane.
Na pierwszy rzut oka widać różnice. Pierwsza jest zupełnie matowa. Dachówka angobowana jest gładsza i bardziej odporna na zabrudzenia. Dostępna jest również w większej gamie kolorystycznej. Metoda produkcji dachówki angobowej polega na naniesieniu na wysuszoną, ale jeszcze niewypaloną powierzchnię, „glinkę szlachetną” (ciekłą masę) z domieszką minerałów lub tlenków metali. Dopiero po zakończeniu tego procesu, dachówka ląduje w piecu w temperaturze 1100°C. Im szlachetniejsza angoba, tym większy połysk.
Szefem wszystkich szefów produkowanych przemysłowo jest dachówka ceramiczna glazurowana.
Połyskująca, szklista powłoka dachówek glazurowanych sprawia, że są one jeszcze bardziej odporne na zabrudzenia, uszkodzenia i porastanie niż angobowane. Ich zamknięta struktura działa jak tarcza ochronna, a naturalna zdolność do nienasiąkania gwarantuje żywotność na lata. Wszystko dzięki warstwie szkliwa, nanoszonej na dachówkę wstępnie wypaloną. Następnie namoczona w specjalnej glazurze barwiącej lub przezroczystej ląduję ponownie w piecu. Gama kolorystyczna jest wręcz nieograniczona. Od tradycyjnej czerwieni poprzez grafity, szarości, brązy kończąc na błękitach i zieleniach. Wszystko soczyste i błyszczące jak świeże owoce. Karpiówki ceramiczne można spotkać w kolorach wręcz zaskakujących typu turkus, róż czy szmaragd.
Jednak w ceramicznej rodzinie, glazura wcale nie jest najdroższa. Prawdziwy majątek trzeba zapłacić za dachówki ręcznie formowane, o których wspomniałam na początku.
To prawdziwy rarytas. Tak zupełnie z ciekawości, poprosił o wycenę jedną z firm produkującą tego typu osobliwość. W sumie nie byłam zaskoczona. Wyszło niemal 3 razy drożej niż ceramika angobowa, którą wybrałam. Na pewno każdy zamożny koneser ceniący ceramikę jako perłę wśród pokryć dachowych, znajdzie dla siebie formę idealną.
Zobaczcie najpiękniejsze okazy i realizację 🙂
źródło:heritageceramics.pl
Czyż nie są cudowne? Jak z tabliczek czekolady. Nie sposób przejść bez słowa obok samego procesu powstawania ręcznie formowanych dachówek ceramicznych. Niestety nie mogę umieścić filmu bezpośrednio na mojej stronie, ale zobaczcie go → tutaj.
Tego rodzaju gont drewniany używany jest w naszym kraju od dziesiątek lat. Ostatnio wraca do łask, wykorzystywany do pokrycia nawet nowoczesnych obiektów.
źródło:smartmod
Dach i elewacja z wióra osikowego.
Drewno osikowe jak twierdzą fachowcy, w przeciwieństwie do świerku czy sosny nie wymaga impregnacji. Dach pokryty wiórek osikowym składa się setek, tysięcy małych deseczek, długości od 35-40 cm, szerokości od 8 do 10 cm, grubości nieprzekraczającej pół centymetra. Małe deseczki wykonuję się z jeszcze mokrego drewna pozbawionego kory, dzięki czemu materiał jest elastyczny i łatwo się układa. Robota niezwykle misterna i bardzo czasochłonna, ale efekt spektakularny. Mam już pomysł na wypróbowanie wióra u siebie. Dam znać na wiosnę 😉 Podobnie jak w przypadku innych pokryć wiór osikowy można położyć na pełnym deskowaniu lub tylko membranie. Przy altanach, wiatach itp. konstrukcjach można kłaść po staremu, czyli bezpośrednio na więźbę idą łaty, a na nie nabija się drewniane deseczki.
Zobaczcie ten filmik z przed kilku lat…
Materiał nie jest jeszcze tak popularny, jak pozostała reszta pokryć dachowych, ale coraz częściej płytki włóknocementowe, stosuje się jako nowoczesny materiał wykończeniowy. Cena jest bardzo przystępna, więc na pewno znajdzie swoich zwolenników. Płytki powstają z zupełnie neutralnych składników jak cement, woda, mączka wapienna, włókna celulozowe czy syntetyczne. Nie wymagają konserwacji i są dostępne w dużej gamie kolorystycznej. Mogą mieć kształt prostokątny, kwadratowy, trapezowy lub z zaokrąglonymi krawędziami. Ze względu na ich różnorodność pasują niemal na każdy dach. Układanie jest czasochłonne, ale daje przyjemny efekt wizualny. Co istotne – możne je kłaść również na elewację.
źródło:ekbud.com.pl
źródło:regiodom.pl
To chyba najstarsza metoda pokrycia dachu, znana od setek lat. Sam materiał – łupek, to skała osadowa powstała około 350-400 milionów lat temu. Zakładając, że mówimy o materiale naturalnym, fabryki łupka nie znajdziecie, jedynie miejsca jego przetworzenia. Dach pokryty łupkiem nie wymaga konserwacji. Jest całkowicie odporny na wodę, słońce i mróz. Układanie pokrycia z tego rodzaju materiału jest baaaaardzo czasochłonne. Może trwać nawet kilka razy dłużej niż przy zwykłej dachówce. Jest to ciężki materiał, wymagający solidnej więźby. Jednak efekt może zaskoczyć wielu inwestorów, szczególnie przy mniejszych łupkach kładzionych stylem staroniemieckim.
źródło:lupkidachowe.pl
No cóż. Dostanie mi się. Wiem, że jest tani, lekki i łatwy do ułożenia, ale moim zdaniem, jedyne zastosowanie dla tego typu materiałów to małopowierzchniowe obiekty sezonowego przebywania naszych czworonogów, czyli psie domki letniskowe.
Czym pokryłam Michatka?
Jak się pewnie domyślacie, wybór padł na ceramikę. Powodów było kilka. Przede wszystkim dlatego, że to ceramika 😉 Zależało mi na trwałości i jakości materiału. Nie chciałam po paru latach borykać się porośniętą północną stroną połaci. Na żywo widziałam niemal 10-letni dach wykonany dokładnie z tej samej dachówki i wyglądał doskonale. Nie wybrałam największego wypasu, bo różnica w cenie była spora. Padło na dachówkę angobowaną w kolorze „łupek” Creaton.
Długo szukałam tego dokładnie odcienia. Nie jest za ciemny. Większość grafitowych dachówek wygląda na dachu, jak by były czarne. Nie jest też za jasny, więc nie będzie widać ewentualnych zabrudzeń. Dla mnie ideał 😀
Cenowo plasuje się gdzieś pośrodku. Przy odrobinie szczęścia można ją dostać za cenę najbardziej wypasionej dachówki cementowej tej odbijającej światło podczerwone. Wybór należy do was.
Czas montażu
Było naprawdę zimno, ale biegałam jak poparzona. Moja ukochana dachówka na żywo wyglądało jeszcze piękniej. Pachniała cudownie 😎
Bez wyciągarki byłoby ciężko. Przywiezioną dachówkę podzielono na dwie części – jedna wylądowała na froncie domu, druga w ogrodzie. Wszystko po to, żeby ograniczyć dźwiganie.
Wszystkie skrajne dachówki należy przymocować specjalnymi uchwytami (klamrami).
Jest i szef 🙂
Wentylacja dachu
Najbardziej popularną metodą wentylacji połaci dachowych jest celowo zaprojektowana wewnętrzna przestrzeń rozdzielająca warstwę termoizolacji od właściwego pokrycia. Wszystko po to, żeby powietrze w sposób naturalny osuszało drewnianą konstrukcję oraz termoizolację. Ma to ogromne znaczenie dla wszystkich dachów bez wyjątków, jednak szczególną uwagę należy poświęcić domom z poddaszem użytkowym. Taka konstrukcja wymaga docieplenia, czego nie musimy robić w parterówkach. Kiedyś, zanim poddasza stały się użytkowe, przestrzeń ta służyła właśnie do wentylacji.
Żeby dach mógł się prawidłowo wentylować, zamontowane ocieplenie z jednej strony musi chronić przed wodą, z drugiej odprowadzać ją na zewnątrz równocześnie chroniąc przed zawilgoceniem. Najprościej tłumacząc – musi być wlot i wylot powietrza. Krążące powietrze napędzane ciągiem termicznym ( w dachach stromych ), naturalnie wywiewa ewentualną wilgoć i reguluje klimat panujący pod pokryciem dachowym. Żeby powietrze mogło swobodnie krążyć, musimy mu w tym pomóc. W tym celu pozostawia się mikro szczeliny lub wykonuje się otwory wlotowe i wylotowe. Dla prawidłowego przepływu otwory czy szczeliny powinny znajdować się na przeciwległych krańcach np. wlot na okapie, wylot na kalenicy. Kąt nachylenia dachu ma znaczenie. Im większy tym powietrze sprawniej przepływa. W dachach płaskich możemy liczyć jedynie na sam wiatr. Na pewno krycie wstępne wykonane z wysoko paroprzepuszczalnej membrany wspiera odprowadzanie niepożądanej wilgoci przy prawidłowo wykonanej wentylacji. Zobaczcie, jak to wygląda na schemacie poniżej.
źródło:izolacje.com
Oprócz wentylacji wywołanej zastosowaniem szczelin czy otworów, mamy jeszcze akcesoria dachowe, wspierające cyrkulację powietrza. Są to przede wszystkich dachówki wentylacyjne, grzebienie okapowe czy taśmy wentylacyjne. W moim przypadku wykorzystałam dachówki i grzebienie zwane wróblówkami.
Dachówka wentylacyjna.
W czwartym rzędzie od góry, dekarze zamontowali dachówki wentylacyjne.
Kalenica i obróbki blacharskie wokół komina
Miejsce, w którym schodzą się dwie połacie dachowe jest tak samo narażone na niekorzystne warunki atmosferyczne, jak inne tego typu łączenia. Jeżeli krycie wstępne zostało wykonane z membrany, którą na kalenicy przełożono po obu stronach połaci to mamy już niezłą podstawę. Dopełnieniem będzie taśma kalenicowa. Będzie dodatkowo odprowadzać parę wodną spod połaci dachowej. Taśmy kalenicowe pozwalają także ograniczyć przenikanie wilgoci, śniegu oraz kurzu. Taśmy kominowe zabezpieczają miejsca, w których komin przechodzi przez połać dachową lub łączy się ze ścianą. W moim przypadku wykorzystano taśmy kalenicowe, na które zamontowano gąsiory ceramiczne, a komin zabezpieczono, wyciągając część membrany na komin i wykonując niezbędne obróbki blacharskie.
Cudo 😀 Gąsiory oczywiście na klamrach.
Pamiętajcie o rurach spustowych, a raczej o tym, żeby nie montować ich przed położeniem izolacji i elewacji. Unikniecie zabrudzeń i ewentualnych uszkodzeń podczas pracy. Należy zostawić również odpowiednią odległość (między ścianą a rurą) przewidzianą właśnie na całą elewację.
Jak wam się podoba czapka Michatka?
Jeżeli jesteście ciekawi, jak wygląda Wasze wymarzone pokrycie na już wykonanym dachu, wejdzie na stronę panoramadachow.pl. Zobaczycie tam gotowe realizacje, które być może zainspirują Was na nowo 😛
Ps.
Znacie już odpowiedz na moją zagadkę?
Czekalam i sie doczekalam 🙂
Michatek ma juz okna:)
A odpowiedz na pytanie to Leba.
Cześć Madzia 🙂
Kolejny artykuł o oknach w przyszłym tygodniu 😉
Zgadza się – Łeba! Zaraz za nią przepiękne Bielsko-Biała, cudowne miasto
Pozdrawiam
A ja stawiam na Suwałki. Też mamy wiatraki, i już Konopnicka nazywała Suwałki – „miasto wiatrów”. Do rzadkości należą dni bezwietrzne. 🙂
Pozdrawiamy, podziwiamy i uczymy się od Ciebie (a raczej „liżemy lody przez szybę” żyjąc ciągle nadzieją, że kieeedyś się uda postawić nasz wymarzony dom-działkę już mamy).
Justyna
Cześć Justyna 🙂
Oooooo na Suwalszczyźnie na pewno porządnie wieje 😉
3-mam kciuki za wasze marzenia. Jestem pewna, że doczekacie się własnego domu. Działkę już macie, więc to doskonały początek 🙂
Pozdrawiam
Basia
Dzień Dobry,
na zdjęciach widzę, że rynny uciekają na bokach czy to normalne zjawisko?
Witaj Tomek,
Dobre oko 🙂 Tak koniecznie muszą „uciekać”, w przypadku długości połaci większej niż 10 metrów nawet na obie strony, zawsze w kierunku rur spustowych. Spadek rynny powinien wynosić 3 do 5 mm na 1 metr (0,3% – 0,5%). Wszystko po to, żeby woda mogła swobodnie spływać.
Pozdrawiam
Witam,
mam pytanie – jak długo robili ten dach razem z deskowaniem, czy jest możliwe żeby zrobić taki dach w parę dni?
Witaj Aleksander,
Wszystko zależy od firmy jakiej zlecisz budowę. Przede wszystkich, jeżeli trafisz na prawdziwych fachowców, to z marginesem plus-minus dwa dni są w stanie przewidzieć ile czasu zajmie im wykonanie całego dachu. Zawsze coś się może wydarzyć, jednak w przypadku dobrej firmy tylko pogoda może opóźnić pracę. Jeżeli towar jest zamówiony i przywieziony na plac budowy, jeżeli firma, której zlecisz kładzenie dachówki jest w komplecie, to bez pośpiechu, taki dach jak mój (ponad 300m2) można wykonać w około dwa tygodnie. Oczywiście sezon, sezonowi nie równy. Gdy Panowie kładli u mnie, ciemno robiło się już po 15.30, w lecie można pracować do 20-stej. Mój dach to prosta dwuspadowa konstrukcja, bez okien, wykuszy. Bardziej skomplikowany dach wymaga więcej pracy. Rodzaj pokrycia również ma znaczenie. O wiele szybciej kładzie np. blachodachówkę czy gont.
Jednak na sam dach trzeba liczyć od tygodnia do 2,5 dla spokoju i pewności, że wszystko jest zrobione.
Nareszcie, niekomercyjnie dokładnie tak jak to wygląda na budowie, po prostu super. Co ja się naszukałem w necie artykułu o kładzeniu dachu. Gratuluje pomysłu na bloga, proszę tylko trzymać ten poziom 🙂 Świetna robota!
Dzięki Paweł, będę się starać 🙂
Cześć, mam dwie uwagi:
1) Ułożenie bezpośrednio na płycie OSB membrany jest bezcelowe, ponieważ opór dyfuzyjny stawiany przez samą płytę jest zbyt duży.
2) W jaki sposób zapewnisz wentylację przestrzeni pod płytą OSB?
Pamiętaj, że warunkiem prawidłowego działania systemu który zaprezentowałaś jest dodatkowa szczelina wentylacyjna pod poszyciem z OSB.
Na przekrojach poprzecznych, które zamieściłaś tego nie ma.
pozdrawiam
Witaj Konstancja
Poniekąd odpowiedzi na twoje uwagi są właśnie w Twoich pytaniach.
Zakładając, że opór dyfuzyjny wełny mineralnej jest na poziomie μ = 1, średnio płyty OSB μ = 50 , dachówka ceramiczna to μ = 40 (podręcznik fizyki budowli – ”Fizyka budowli – część X. Wartości obliczeniowe właściwości fizycznych”)
i kończąc na wysokoparoprzepuszczalnej membranie, której współczynnik μ jest większy niż 70 to można by było wnioskować, że przepływ pary wodnej jest prawidłowy. Oczywiście bez szczelin wentylacyjnych o których wspomniałam w poście, cały schemat stał by się niewydolny.
W moim przypadku OSB wykorzystałam głównie do usztywnienia całej konstrukcji, zachowując odpowiednie przestrzenie widoczne na zdjęciach.
Na samym początku postu, napisałam, że temat konstrukcji dachowej jest wielowątkowy. Pierwszy to więźba, jej rodzaje, prawidłowy montaż itp. Druga część, którą opisałam powyżej zawiera temat wstępnego krycia ich rodzaje i sposoby (tego co na zewnątrz) oraz rodzaje pokryć dachowych. Trzeci etap to ten od wewnątrz, czyli izolacja, paroizolacja itd. Ten etap jeszcze przed nami, na pewno wszystko dokładnie opiszę 🙂 Na całej długości dachu, gdzie zamontowano OSB, jest szczelina powietrzna. Nie widać jej bo zdjęć od środka nie ma w tej części. Będzie w kolejnej, gdy nastąpi czasj wykańczania dachu.
Jednak dziękuję ci za czujność, im więcej tego typu uwag, tym mój blog będzie bardziej przydatny 🙂
Pozdrawiam.
Droga Mihatko, 😀
ad. 1) Przepływ pary wodnej, który zasugerowałaś nie jest prawidłowy dlatego, że współczynnik μ nie uwzględnia grubości przegrody (oznaczonej literą d wyrażoną w metrach). Zakładając, że Twoja płyta OSB ma grubość 22 mm, a μ = 50 to zastępczy współczynnik oporu dyfuzyjnego wynosi: Sd = d x μ, tzn. Sd = 0.022 m x 50 = 1.1 m. Natomiast Sd dla wysoko przepuszczalnej membrany to około 0,015 m do 0,02 m (są i takie które mają znacznie mniejszy Sd). Znaczy to, że płyta OSB teoretycznie przepuszcza parę wodną 1.1 m/ 0.02 m = 55 razy gorzej od membrany. Reasumując chcę powiedzieć, że nie ma tu sensu inwestowanie w wysokoparoprzepuszczalną membranę, która jest oczywiście droższa, ponieważ jej właściwości nie są tutaj we właściwy sposób zagospodarowane (membrana byłaby bardziej zasadna dla płyty MFP, Sd = 3-5 m, jeśli już koniecznie ktoś upiera się ją stosować).
ad. 2) To, że szczeliny POD płytą OSB nie widać na zdjęciach jest dla mnie oczywiste, ponieważ musiałabyś mieć warstwę ocieplenia, żeby szczelina mogła „zaistnieć”. Na tym etapie zainteresowały mnie po prostu przekroje „szczegółowe” (tu gdzie napisałaś zródło klubdachy.pl) gdzie tej szczeliny (POD płytą OSB) nie ma i o niej nie wspomniałaś. Skoro jednak twierdzisz, że szczelinę pod płytą OSB posiadasz to odprowadzenie pary wodnej jest jest OK.
pozdrawiam
Na imię mam Basia 🙂
Dziękuję ci za tak obszerny komentarz. Każda opinia jest ważna.
Moim zdaniem inwestowanie w wysokoparoprzepuszczalną membranę ma sens zawsze. Stosowanie jej z deskowaniem nie jest wymagane, ale w praktyce jest stosowane. Pod płytą OSB musi być taka sama, dodatkowa szczelina wentylacyjna jak pod deskowaniem z papą. Problem może się pojawić właśnie w dachach z pełnym szczelnym deskowaniem z wykorzystaniem papy z zaledwie jedną szczeliną.
Jednak moja decyzja o wykorzystaniu akurat tego materiału (OSB) nie była przypadkowa czy eksperymentalna. Wybrałam takie rozwiązanie, dlatego że się sprawdziło u wielu osób. Oczywiście do niczego, nikogo nie namawiam. To była moja przemyślana decyzja, którą podzieliłam się z wami. Każdy inwestor musi podjąć swoją 🙂 Dzięki twojemu komentarzowi, czytelnicy mają większy wybór 🙂
Napisz jeszcze, tak z ciekawości jakie rozwiązanie według ciebie jest najefektywniejsze? być może ktoś z moim czytelników będzie zainteresowany. Zakładam, że trafiłam na fachowca, który na co dzień zajmuję się tym tematem i pomimo cyferek wynikających z parametrów membrany czy innych materiałów używanych do pokrycia dachowego, zna temat również z praktyki. Gorąco namawiam do podzielenia się swoimi doświadczeniami.
Pozdrawiam
Basia
Dwu spadowy dach jest najprostszym do wykonania dachem i wydawać by się mogło, że w takiej konstrukcji nie może być nic eleganckiego. Cóż mylić się ludzka rzecz, muszę przyznać, że ta szara dachówka jest naprawdę elegancka. Miałem brać antracytowego cementowego Brasa, ale przy tej dachówce wygląda to słabo i chyba nie ma sensu się dłużej okłamywać:-) Bardzo fajny artykuł dziękuję.
Witaj Andrzej,
Według zasady „mniej znaczy więcej” prosty dach dwuspadowy daje poczucie czystej formy, co za tym idzie staje się elegancki i reprezentatywny. Druga kwestia to sam materiał wykorzystany do pokrycia dachu. Muszę przyznać, że Creaton Premion prezentuje się naprawdę dobrze, zarówno w pełnym słońcu jak i w deszczowy dzień. Być może to kwestia akurat tego modelu i koloru, który bez względu na warunki atmosferyczne zawsze wygląda tak samo.